Autor |
Wiadomość |
|
Wysłany: Sob 16:56, 24 Lip 2010
|
Chrząknęła głośno.
- Czy Ty na prawdę uważasz, że moje życue jest nużące? - zapytała z niedowierzaniem. Popatrzyła się na chłopaka i wyszczerzyła ząbki - A cóż Ty taki z głową w chmurach? - w jej głosie było troche podejrzliwośli, jednak i tak więcej było radości i śmiechu. |
|
|
|
Wysłany: Sob 10:26, 24 Lip 2010
|
- Trudno żebys nie była, skoro jesteś w tym o niebo lepsza ode mnie - powiedział, lecz jego myśli wciąż krążyły w okół Prissy - Ciekawe czy Ona o mnie myśli - pomyślał - Bez mocy da się żyć, lecz jakieś to takie nużące - przyznał. |
|
|
|
Wysłany: Czw 10:59, 22 Lip 2010
|
Uśmiechnęła się wesoło.
- Widzisz? Bez magii też można żyć i to dobrze - stwierdziła - Popatrz ja nie mam superaśnych mocy, a jakoś sobie radze - powiedziała i nadal się wspinała - a tak poza tym... I tak będę pierwsza - wystawiła język. Tylko się przedrzeźniała. |
|
|
|
Wysłany: Wto 10:08, 20 Lip 2010
|
Wbijał najpierw jedną strzałę, a potem drugą, i na przemian je wyciagał i wbijał w drugim miejscu.
- Wiesz co Irthien, to nawet całkiem przyjemne - powiedział z uśmiechem, przecież nigdy jeszcze się w ten sposób nie wspinał, on nawet do środka tarczyby nie trafił, bdyby nie jego telekinetyczne zdolności, a tu tak nagle, zaczął się wspinać w bardziej "normalny" sposób, podobało mu się to, lecz trwało to o wiele dłużej. |
|
|
|
Wysłany: Sob 20:27, 17 Lip 2010
|
Uśmiechnęła się wesoło i ponownie zaczęła się wspinać. Miała nadzieję, ze nie spotkają ją jakieś nieprzewidziane przygody, bo na to zdecydowanie nie miała ochoty. Wbiła strzałę w skałę. Zmęczyła się tym wszystkim. Ponownie zaczęła się zastanawiać nad zaklęciem, jednak nadal nie przerywała wspinaczki. |
|
|
|
Wysłany: Pią 23:31, 16 Lip 2010
|
Ocknął się z transu.
- Uch, niby to ja? - powiedział z niedowierzaniem, gdy zobaczył opadajace kamienie.
- Masz racje Irthien, trzeba zacząć się wspinać. - wyciągnął strzałę, uniósł ją w powietrze i sprawiłże wbiłą się w skałę, w ten sposób zaczął się wspinać w sposób normalny, bez zyskiwania przewagi nad innymi. |
|
|
|
Wysłany: Czw 1:19, 15 Lip 2010
|
Co ona robiła tutaj, wśród elfów? Pokręciła głową i położyła ostrożnie na ziemię swoje przybory malarskie, po czym chwyciła odpowiednio łuk w jedną rękę a strzałę w drugą. Nałożyła ją tak jak wcześniej pokazywała Letty i zamknęła jedno oko, starając się lepiej wycelować w jabłko.
I tak wiedziała, że nie trafi. Małe, zielone kółko, w dodatku poruszające się przez silne podmuchy wiatru. Co innego tarcza, ona jest duża, mocna przymocowana do podłoża...
Już więcej nie myśląc, wypuściła tarczę i przez ułamek sekundy śledziła jej lot. Oczywiście, nie trafiła jednak strzała przeleciała całkiem blisko celu.
- I to tyle? - spytała. Nie była pewna czy powinna teraz pójść za przykładem Irthien i zacząć się wspinać czy spróbować trafić jabłko po raz kolejny. |
|
|
|
Wysłany: Pon 20:04, 12 Lip 2010
|
Spojrzała zdziwiona na Oliviera. To to robił było... Niesamowite. Zaczęła machać łapkami w celu sprawdzenia czy chłopak jest w transie. Te kamyczki i ogólnie całe to lewitowanie było... dziwne. Wzruszyła ramionami i powróciła do jedzenia jabłka. W sumie gdyby nie spojrzałą w lewo nie przypomniałaby sobie prawdziwego celu przybycia na Kapuluzine. Skończyłą jeść owocka i ponownie zaczęłą wspinać się na górę.
- Oliver ja nie chcę nic mówić, ale chyba nie mamy czasu na lewitowania i inne cuda niewidy. Trzeba się wspinać. |
|
|
|
Wysłany: Pon 17:35, 12 Lip 2010
|
Myśl o tym, że coś może zaatakować Wioskę męczyła go, skupiał się mocno, po to aby rozwikłać co to moze być, ale tylko nieumyślnie lewitował kamienie wokół siebie. Musiało to wygladać co najmniej...dziwnie, w końcu nie codzień widzi się lewitujace głazy dookoła jakiejś osoby. Oliver miał zamknięte oczy więc niczego nie widział, był zamyślony, więc nie słyszał świstu powietrza, latajacych wokół niego kamieniach. |
|
|
|
Wysłany: Pon 17:21, 12 Lip 2010
|
Tarcza tele... co? Nie kapowała zbytnio tego całego slangu Oliviera. Chyba trochę za bardzo się przejmował, jendka pomińmy ten fakt. Może to po prostu to była jakaś magia lasu, albo to sprawka chchlików? Usiadła wogodnie na ziemi i zaczęła jeść jabłko. Już chyba się uspokoiła po tym całym incydencie z chochlikami i wodą. |
|
|
|
Wysłany: Pon 17:16, 12 Lip 2010
|
- Nie, dziękuję, dzięki za troskę, ale muszę teraz dociec co się stało, jezeli to się powtórzy to będzie trzeba założyć wokół wioski tarczę telekinetyczna, albo co gorsza, przenieść strumienie wody dalej niż są teraz, a tego nikt by nie chciał. Jedz, jedz. Dobrze Ci to zrobi - powiedział uśmiechając się. |
|
|
|
Wysłany: Pon 17:05, 12 Lip 2010
|
Położyła się na ziemi ciesząc się, że już na niej jest. W oczach miała łzy szczęścia. Cóż, do czasu, gdy nie spojrzała w dół było bardzo dobrze i taka właśnie taktykę opracowała podczas wspinania się na górę, jednak teraz na tym strumieniu nie mogła się opanować. Złapała za jabłko, które podarował jej Olivier.
- Dziekuję - powiedziała z uśmiechem, jednak zanim zaczęła je jeść w magiczny sposób przedzieliła je na pół - Chcesz? - zapytała podając drugą połówkę dla chłopaka. |
|
|
|
Wysłany: Pon 16:50, 12 Lip 2010
|
- Nie obawiaj się, najpierw ściagneł Ciebie, a potem jakoś sobie poradzę... kurczę, jak to... a już wiem - powiedział po czym wyciagnał rękę przed siebie i skupił się. - Wiem, że nie każdy przepada za wysokosciami, tak więc, proszę... - skupił się mocniej a strumień zaczął dragć, po chwili zmienił się jakby w wieką platformę. Teraz dopiero Oliver postanowił przejść do sedna sprawy. Wyciagnał rękę i skupił się o wiele mocniej. Strumień po woli, metr po metrze zaczął się obniżać. Zanim znaleźli się na ziemi minęło jakieś 20 minut, o tak... 20 pełnych przerażenia i niepokoju minut.
- Jesteśmy na miejscu - powiedział Oliver. - Masz... dobrze Ci to zrobi. - powiedział i machnął ręka, powodując żr jabłko przyleciało do niego, po chwili przywołał trochę wody i obmył jabłko.
- Proszę, zjedz, powinnaś się po tym lepiej poczuć. - powiedział i uśmiechnął się. |
|
|
|
Wysłany: Pon 16:28, 12 Lip 2010
|
- No w sumie tak - powiedziała z uśmiechem przypominając sobie, o hydro... czymśtam. Już przecież mówił to nie raz. Z pola widzenia nareszcze zniknęły chochliki. Uciezyła się. Miała nadzieję, że nie będzie ich więcej. Dopiero teraz zorentowała się jak wysoko nad ziemią są. Nie od dziś było wiadomo, że Irthien miała lek wysokości.
- O nie! Zginiemy! Upadniemy! - zaczęła panikować. |
|
|
|
Wysłany: Pon 16:23, 12 Lip 2010
|
- Mam, chyba nie od parady jestem hydrokinetykiem? - zapytał uśmiechając się i skupiając się, po czym zaczął wzmacniać tarczę telekinetyczną. Cały czas unosił Ich słup wody lecz Oliver starał się od czasu do czasu zmniejszać owy słup, lecz ten co parę chwil powracał do swojej włąściwej postaci. |
|
|